14 kwietnia 2007

Jorane

Czasem można znaleźć króliczą muzykę na ładne oczy (nie moje) i uśmiech. Sam nie wiem co bardziej, bo oczka miałem rozbiegane, khy khy. Późną nocą przełączając kanały, na Planete natrafiłem na śliczną dzieffczynkę, chciałem napisać sierotkę, ale nie, na pasuje! Coś gadała, ale jak gadała! hihi, a zaraz potem okazało się że nawet grać i śpiewać potrafi. Teraz sam nie wiem co jej najlepiej wychodzi, granie, śpiewanie czy uśmiechanie się :)

Sprawdzenie płyt deczko ostudziło moje zapędy, aż do czasu jak trafiłem na youtube. Zwykle preferuję wersje studyjne, ba, prawie zawsze, ale tutaj jest zupełnie odwrotnie. Teraz zamiast słuchać muzyki normalnie, gapię się w tubę. Może przez te uśmiechy wolę live-audio/video zamiast samej muzyki, ale różnica jest nie tylko w obrazie. Obaczcie sami:

pierwszy klip na zachętę dla gupich kotuf:


niekoniecznie trzeba grać, można śpiewać i tańcować:


a teraz full bombast:


dla kontrastu, oficjalny teledysk płytowy:


rozflaczyłem się zupełnie

ps. inne oficjalne piosenki i clipy są na majspejsie

6 komentarzy:

pieguz pisze...

hrhr, jestem wzruszona, krolik dla mnie zamiescil utworek gdzie cycuja Zeppelinow, ale czad :D

usmiech rzeczywiscie nienajgorszy... tylko czego po żabiemu śpiewa ;/

wlasciwie to z tego co tu powrzucales, to takie hmm... jakby sie nie mogla zdecydowac co gra, bo kazde w innym stylu troche. 'full bombast' najlepszy :P oficjalny tez koci, muszem obadac cos wiecej. niezle.

nie wiem czy to zboczenie Apocalyptica, ale wiolonczela brzmi dla mnie straśnie 'metalowo'... ciekawe, ciekawe... cza obwąchać.

Yom pisze...

uhm, gra riffowa niewątpliwie przywodzi apocalypticę na myśl i prawidłowo, tylko na płytach raczej tak nie brzmi, tam mam za to straszne reminescencje do Amos, Bush, Enyi (jak to odmienić :/ ), a nawet dead can dance, pfe, wolę się gapić na klipy xD

a gupi kot nie lubi francuskiego, posłuchałabyś Brela to byś się uszami nakryła.

pieguz pisze...

'tylko na płytach raczej tak nie brzmi, tam mam za to straszne reminescencje do Amos, Bush, Enyi '
ueee, czyli na plytach nie ma takich bombastycznych, metalopodobnych zagran? nic a nic? tylko jakies plumkania? ueee

'Enyi (jak to odmienić :/ )'
tez nigdy nie wiem xD

'a gupi kot nie lubi francuskiego, posłuchałabyś Brela to byś się uszami nakryła.'
nie dam rady, jako śledzio-kot mam dosc male uszka, nie to co ktolik ;]

to ja czekam na posta o Brelu :P

Yom pisze...

żebym jeszcze znał wszystkie płyty ;)
jak już to na debiucie, ale to też nie to.

Nie to że nie ma, są ale jakieś takie wygładzone, pfe, tzn dobre, ale nie wystarczająco. Zresztą za mały słyszałem żeby się mondrze wypowiadać.

a i jeszcze jedne dobry klip, najbardziej metalowy zarazem:
http://www.youtube.com/watch?v=gIrynvBYMaE

Brel mówisz, hmm, khy khy, no ciekawe co na tubie mają

pieguz pisze...

ueee ;( wygladzone... jestem niepocieszona wielce ;(

o ty, niezle to z tego klipu, tylko dziwek jakis przytlumiony i splaszczony strasznie, a szkoda. a na ktorym albumie (z tych co slyszales) jest najwiecej takiego grania? bo nie wiem za co zlapac zeby sie nei nadziac na francuskie piesni biesiadne ;]

Yom pisze...

ja też jestem niepocieszony, khy khy, o czym zresztą zdaje się pisałem.

Poza tym inaczej pojmujemy spłaszczenie, uhaha, ja nic specjalnie złego nie usłyszałem w tej wersji.

Najwięcej ostrzejszego grania jest na pierwszym albumie (vent fou), ale to i tak nie to.
Najlepszy studyjny to pewno debiut angielski (You And The Now), po częci powtórka z poprzedniego francuskiego (16mm)

A najwięcej 'takiego' grania to na Live ;) (2 płyty live chyba wydała)