13 lipca 2007

o mnie, blogusku i czymś jeszcze

Ciekawe jak długo uda mi się utrzymać tempo jednego wpisu na dzień. Wymyśliłem, że w cyklu muzyka-lyteratura-film-polemika (monolog?) będzie to bardziej realne. Ględzenie cały czas o jednym byłoby nudne, nie? A może ma ktoś jeszcze inną tematykę na myśli, żeby było pięć kategorii? W zasadzie o filmach niewiele mam do pisania, ale bajki mogą mnie uratować, khy khy. Polemika jest na tyle 'free', że nawet pisząc takie głupoty wykonam plan.

Ale skąd się wzięła taka chorobliwa ambicja żeby pisać raz dziennie? Ano nie wiem, tak znienacka blogusek mi się przypomniał, pewno równie niespodziewanie mi się znudzi. No i ciekawe kiedy zwierzaki się zorientują, że ja sierota coś piszę. Jak dotąd tylko ledzik, a z niego taki zwierzak jak ze mnie papuga, ech. Ups, miałem nie narzekać - ale i tak się nie zniechęcę, a co! Ćwiczę warsztat (że co? to ja mam jakiś warsztat?), żeby po 10latach móc napisać, errmm, wiersz.

Ufff, wcale nie zamierzałem pisać takiego wstępu, miast tego chciałem rozważyć różnicę w odbiorze książek i muzyki. Widzicie, przy Czechowie napisałem, że po drugim czytaniu miałbym ciekawsze spostrzeżenia. Jednocześnie zdradziłem się, że żadnego jego dziełka nie przeczytałem więcej niż jeden raz! Straszne, nie? Ano nie, bo nieczęsto wyraża się zniesmaczenie na fakt oceniania książek po jednym czytaniu - to normalka. Tylko w wypadku takich dzieł jak Ulysses, po stwierdzeniu: "nie podobało mi się, przeczytałem tylko raz (częściej: nie skończyłem)", będzie się uznanym za cymbała, khy khy.

Teraz pomyślcie, co będzie jak jakiś recenzent przyzna się, że opisywaną płytę przesłuchał tylko raz?

2 komentarze:

pieguz pisze...

siem zorientowalam ;]

szanowny recenzent nei jest w stanie nas zaskoczyc jednym odsluchem recenzowanej plyty, bo szanowny recenzent ma juz na koncie recenzje bez odsluchu :P

je je, pisz, pisz, bede miala co w pracy czytac ;]

Yom pisze...

no, nareszcie gupi kot się zorientował
...
a odnośnie tematu, to brałem pod uwagę warunki idealne, a nie realne.
To oczywiste jest, że często w gazetach piszą recenzje po jednym pobieżnym przesłuchaniu, bez przesłuchania pewno też - rzedziej, ale, ale, no właśnie, chodzi o to jak tu takim wierzyć? Ja bym nie wierzył, errmm nie tak, ja wierzę - zależy od osoby. Znowu źle...
Powinno być pytanie, "czy ty byś wierzył/a?" i dlaczego, well, whatever ;(